Ogień strawił wszystko. Pomóżmy pogorzelcom!

Pięcioosobowa rodzina z Osowy straciła dach nad głową. Pogorzelcy zostali tylko z tym, co mieli na sobie. Potrzebują naszej pomocy.

Pożar wybuchł w czwartek, 28 listopada, około południa. Dym unoszący się nad budynkiem Barbary i Romana dostrzegł jeden z sąsiadów. On też zawiadomił straż pożarną. Dyżurny Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej we Włodawie skierował dwie zawodowe ekipy ratowniczo-gaśnicze. O pomoc poprosił również dwa zastępy OSP z Hańska i jednostkę z Osowy. Strażacy po kilkudziesięciu minutach byli na miejscu, ale stary, drewniany i wysuszony dom płonął jak pochodnia. Akcja gaśnicza trwała ponad trzy godziny. Spalił się dach i niemal wszystko, co było w środku. Ustaleniem przyczyn zajęła się policja. Straty oszacowano wstępnie na około 150 tys. zł.

Zostali z niczym

W domu tym mieszkali z rodzicami trzej synowie, ale nikogo w tym czasie nie było.

– Wraz z córką i zięciem byłam u lekarza we Włodawie. Dowiedzieliśmy się o wszystkim po powrocie. Nie wiem, dlaczego budynek spłonął. Ze wstępnych ustaleń strażaków wynika, że płomienie najpierw pojawiły się w miejscu, gdzie nie ma przewodów elektrycznych, w których mogłoby dojść do zwarcia, nie ma także pieca ani komina. Dokumenty ocalały, choć są okopcone i zalane, ale nawet jedna łyżka nam nie została – opowiada pani Barbara.

Dom nie nadaje się do odbudowy, choć w tym miejscu rodzina i tak miałaby problem z postawieniem nowego.

– Ta nieruchomość nie była w pełni uregulowana prawnie, mimo że mieszkamy tutaj od około 30 lat. Jakiś czas temu rozpoczęliśmy procedurę wyprowadzania dokumentacji na prostą, ale nie dokończyliśmy sprawy. Jeżeli zdecydujemy się na budowę domu, to prawdopodobnie w innym miejscu – przyznaje zrozpaczona kobieta.

Dalszą część wiadomości znajdą Państwo na stronie Super Tygodnia.

Skip to content