Dawid B., który kuchennym nożem zadźgał ojca, usłyszał zaskakująco łagodny wyrok: 10 lat więzienia. Zastępca prokuratora rejonowego we Włodawie nie godzi się z takim orzeczeniem i zapowiada apelację. Dla ojcobójcy z Zienek ponownie będzie się domagał maksymalnej kary, czyli dożywocia.
55-letni Józef B. mieszkał sam w lokalu socjalnym w Zienkach (gm. Sosnowica), niemal w centrum Poleskiego Parku Narodowego. Jego 33-letni dziś syn, Dawid B., od dawna mieszkał w Lublinie. Miał tam konkubinę, z którą wychowywał dwójkę dzieci. Do ojca przyjechał w 2018 roku tuż przed Wielkanocą.
Kilka dni po świętach, w środę (4 kwietnia), zabił go. Z zeznań, które podejrzany złożył na komendzie policji i w prokuraturze, wynikało, że nie wiedział, jak doszło do samego czynu, ani co go wywołało. Wiadomo, że po zabójstwie wybiegł z domu na terenie gminy Sosnowica i udał się do sąsiedniej miejscowości Jamniki (gm. Urszulin). Tam wszedł do jednego z gospodarstw i powiedział, że chyba zrobił krzywdę swojemu ojcu. Właściciele posesji wezwali na miejsce policjantów z Urszulina, którzy zatrzymali Dawida B.
Dalszą część wiadomości znajdą Państwo na stronie Nowego Tygodnia.
Kolejny powód do reformowania sądów. Na jakiej podstawie sędzia daje 10 lat za morderstwo z premedytacją?