Po wielomiesięcznych staraniach pojawiło się światełko nadziei, że drogi zniszczone przez wojsko wzdłuż granicy polsko-białoruskiej zostaną choć w części naprawione. Pod koniec ubiegłego tygodnia urzędnicy od wojewody przyjechali oglądać zniszczenia w gminie Włodawa, która straty wyceniła na kilkanaście milionów złotych.
Od wielu miesięcy samorządy powiatu włodawskiego bezskutecznie starają się o naprawę dróg lub wypłatę odszkodowań za zniszczoną lub uszkodzoną infrastrukturę drogową przez pojazdy wojskowe uczestniczące w zabezpieczaniu granic RP podczas tzw. kryzysu granicznego.
Chodzi głównie o nadbużańskie nieutwardzone drogi gruntowe, które zostały w wielu miejscach doszczętnie rozjeżdżone i zniszczone, czyniąc je nieprzejezdnymi nawet dla ciągników i maszyn rolniczych. Tym samym dostęp do pól uprawnych i łąk jest mocno utrudniony, a czasem wręcz niemożliwy. Do jej pory, pomimo licznych skarg i apeli, mieszkańcy nie otrzymali za straty żadnych rekompensat, a rząd nie wspomógł finansowo samorządów w kwestii naprawy tych dróg.
Dalszą część wiadomości znajdą Państwo na stronie Nowego Tygodnia.
wojewoda to se moze podpisac dokument i wiecej nic nie zrobi a kasa jest z podatków ludzi pracujacych nie jak wojewoda pierdzacy w stolek
Te drogi nie zmieniły się po wojsku. Rolnicy cały czas je rozjeżdżają. Dla.mnie to jest wyłudzenie kasy od wojewody.
A most na Włodawce nie może wojsko poprawić, jak wybudowało za kadencji Września?!