Weronika Furtak pomaga bezdomnym zwierzętom. Wyszukuje chętnych do adopcji, zapewnia opiekę weterynaryjną. Przez rok pomogła 87 zwierzakom.
Dziadzio
Historia Dziadzia obiega portale społecznościowe. Jego historia poruszyła wiele osób, które zaangażowały się w pomoc. Dziadzio został odebrany właścicielom, którzy wcale się nim nie interesowali. Mało brakowało, a by zdechł z głodu i zimna.
„Przeszedł już pierwsze badania, leczymy zwyrodnienia stawów i kręgosłupa, wyprowadzamy go ze skrajnego wychudzenia i mamy zaplanowaną dalszą diagnostykę. Oceniamy jego wiek na ok. 12 lat. Wstępnie wykluczyliśmy chorobę nowotworową. Przed nami USG, wizyta u ortopedy i kardiologa oraz pełna biochemia, by wykluczyć choroby nerek, wątroby i trzustki. Już teraz jasne jest, że koszty leczenia Dziadzia będą bardzo duże. Wymaga podawania specjalistycznej, weterynaryjnej karmy, suplementów na stawy i leków przeciwzapalnych. Musi chodzić w uprzęży rehabilitacyjnej. Szczytem marzeń jest łóżko ortopedyczne i zabiegi rehabilitacyjne” – czytamy na stronie zbiórki.
– Został znaleziony w Wigilię, więc jego ocalenie to taki świąteczny cud. Koleżanka, jadąc samochodem, zobaczyła go stojącego na szosie. Wychudzonego, przestraszonego, czekającego na śmierć. Od razu zabrała go do auta i przywiozła. Najpierw był u weterynarza, zaraz potem u mnie. Teraz czeka na nowy dom – mówi Weronika Furtak, organizatorka zrzutki na ratowanie Dziadzia.
Dzisiaj Dziadzio jest już w lepszej formie. Spaceruje powoli, ale chętnie. Widocznie też przybrał na wadze. Jeśli chcesz pomóc, możesz otoczyć go opieką i zapewnić mu dom tymczasowy lub wspomóc jego dalsze leczenie na pomagam.pl/wlodawskiebezdomniaki. Zebrano do tej pory 3 tys. zł, a potrzeba prawie dwa razy tyle. Pieniądze zostaną przeznaczone także na wyposażenie kociarni i leczenie innych zwierząt.
Dalszą część wiadomości znajdą Państwo na stronie Super Tygodnia.
Powodzenia w ratowaniu zwierzaków, oby we Włodawie znaleźli się chętni do pomocy lub chociaż wpłacenia datku.
A kim jest ta pani? Utrzymanie psa kosztuje sporo ( wyżywienie, opieka lekarska), czy ma jakieś dochody, które systematycznie przeznacza na pomoc zwierzętom?, czy dysponuje czasem i odpowiednim lokalem? Może władze miasta mogłyby jakoś jej pomóc? Chyba warto.