Latami znęcał się nad żoną w każdy możliwy sposób. Wielokrotnie zmuszał ją do obcowania płciowego, a na gehennę rodzicielki patrzyło dziecko. Dzisiaj 50-letni Krzysztof S. z Włodawy siedzi w areszcie, gdzie oczekuje na proces. Wszyscy liczą, że dostanie maksymalny wyrok, bo lista jego win w stosunku do małżonki jest niezwykle długa i jeszcze bardziej brutalna.
To była wzorcowa akcja prokuratury, policji i MOPS-u. Błyskawiczna i od początku do końca prowadzona w obronie życia i zdrowia zniewolonej przez męża kobiety. Wszystko zaczęło się od przypadku. Traf chciał, że pracownica Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej spotkała na ulicy znajomą mieszkankę miasta. W trakcie rozmowy wyczuła, że spotkana osoba ma jakiś problem, ale wyraźnie nie chce o nim mówić i bardzo się boi. Po rozstaniu i powrocie do MOPS-u podzieliła się swoją opinią z przełożonymi. Od razu zapadła decyzja o przeprowadzeniu wizji lokalnej w mieszkaniu kobiety.
Pracownicy socjalni zapukali do jej drzwi w towarzystwie Straży Miejskiej. W środku zastali oboje małżonków, którzy zgodnie twierdzili, że nie mają żadnych problemów, ale pracownicy MOPS-u nie odpuszczali. W końcu wzięli wystraszoną kobietę na bok. Gdy oddzielili ją od męża, ta w końcu wylała z siebie cały ból i żal. Okazało się, że od wielu lat jest ofiarą przemocy ze strony małżonka-alkoholika, który na dodatek miał problemy natury psychiatrycznej.
Dalszą część wiadomości znajdą Państwo na stronie Nowego Tygodnia.