Pod koniec czerwca, po 5 latach walki o swoje prawa, Przemysław Chmiel, który zaciągnął kredyt we frankach szwajcarskich 14 lat temu, otrzymał wyrok. Wygrał! Nie tracił nadziei, choć sprawa toczyła się długo.
W sierpniu 2017 roku prokurator generalny i minister sprawiedliwości zlecił szczecińskiej prokuraturze przebadanie, czy przy zawieraniu tzw. umów frankowych nie dochodziło do nadużyć. Ale w tym samym czasie pan Przemysław założył własną sprawę z powództwa cywilnego…
O panu Przemysławie i jego beznadziejnej, jak się wówczas wydawało, walce pisaliśmy już 5 lat temu. Wówczas jego mozolna droga w poszukiwaniu prawdy dopiero się rozpoczynała. Te 5 lat nauczyło włodawianina nie tylko dużej nieufności w stosunku do instytucji bankowych, ale pozwoliło również nabyć odpowiedniej wiedzy, którą wykorzystuje obecnie, by nieść pomoc setkom takich jak on – oszukanych przez bezwzględny system.
– Moją umowę bankową zawierałem, proszę uwierzyć, w 2008 roku. Tak naprawdę moja walka z bankiem rozpoczęła się już wtedy, ponieważ przed postępowaniem prokuratorskim i założeniem sprawy składałem do banku wielokrotne reklamacje, które nie spotkały się z żadną reakcją. Warto jednak opisać cały proces od początku. Podczas wstępnych rozmów z przedstawicielem banku poinformowano mnie, że nie mam zdolności kredytowej. Wnioskowałem o kwotę 140 tys. zł. W związku z brakiem zdolności zaproponowano mi od razu umowę we frankach szwajcarskich, którą podpisałem wspólnie z moimi rodzicami. Podczas konsultacji przedstawiano nam wyliczenia sprzed kilkunastu lat, które miały być dowodem na to, że kurs tej waluty jest stabilny i się nie zmieni – wyjaśnia pan Przemysław.
Wcześniej opisywaliśmy tę sprawę w artykule: Włodawianie w aferze kredytowej
Co ciekawe, panu Przemysławowi wypłacono wnioskowaną kwotę w złotówkach. Poza tym na jego koncie znalazły się środki w wysokości nie 140, a 176 tys. złotych.
– Można zatem zadać pytanie – jak to możliwe, że nie miałem zdolności, by wziąć kredyt na 140 tys., a miałem ją, biorąc 176 tys. Bank wykorzystuje po prostu korzystny dla siebie mechanizm przeliczeniowy. W trakcie dochodzenia procesowego okazało się, że bankowcy przechodzą specjalne szkolenie, by podawać najważniejsze informacje dotyczące umowy w taki sposób, by nie wzbudzić w rozmówcach żadnych podejrzeń. Te umowy traktuje się po prostu jak towar, który można sprzedać i dobrze na tym zarobić – dodaje nasz rozmówca.
Dalszą część wiadomości znajdą Państwo na stronie Super Tygodnia.
Może i bank wprowadził w błąd i naciągnął go na franki ale trzeba też myśleć. Jak można uwierzyć, że przez okres spłaty kredytu kurs waluty się nie zmieni?
Ale teraz mądry jesteś ty “wierzący”. Oczywiście, że każdy kredytobiorca myślał o tym biorąc kredyt. Ale to co się stało (oczywiście z ogromną pomocą banków), przeszło wyobraźnię ludzką. Nie tylko tego pana to dotknęło. Zamiast teraz cieszyć się razem z nim zaczynasz tu prezentować swoją przezorność i wiedzę
Bardzo się cieszymy wszyscy wygraną tego Pana. Faktem jest to że banki za nic płacić nie będą tylko przerzucą to na swoich klientów nawet zwykłych posiadaczy ROR.
Polskie Banki to Lichwa, zacząłem omijać je z daleka lub tp ale to nie znaczy ze biegam do Bociana