Przyjął prawie dwudziestu uchodźców

60-letni rencista z Włodawy przyjął ok. 20 uchodźców z Ukrainy i bynajmniej nie liczy na rządowe pieniądze. – Ja po prostu chcę im pomóc, a wiem, że jak dobry Bóg da, to na utrzymanie zawsze się znajdzie jakiś pieniądz. Ważne, by robić to, co dyktuje sumienie i nie oglądać się na innych.

Pan Krzysztof (imię zmienione, bo jak sam mówi – czynienie czegoś na pokaz jest ostatnią rzeczą, której by on sam i jego rodzina sobie życzyli) dowiedzial sie o agresji Rosji na Ukrainę, gdy był w Krakowie. Pierwszą jego myślą była troska o znajomych z Kowla i próba z nimi kontaktu. Gdy po dwóch dniach, w sobotę, wrócił do Włodawy pierwsza, bodajże 8-osobowa grupa uchodźców Ukrainy, była w jego domu.

– Dzieci ich przyjęły, zaopiekowali się nimi i ugościli – mówi rencista. – Dom mam dość duży, trzy, a może nawet czterokondygnacyjny, zależy jak liczyć, więc miejsca było jeszcze dużo. Długo się nie zastanawiając, szybko sprowadziliśmy znajomych naszych znajomych i w ten sposób przybyło do mojego domu ok. dwudziestu uchodźców. W międzyczasie jedna matka z dzieckiem musiała powrócić na Ukrainę do pracy. Ale i tak jest teraz pełen dom i wcale nie żałuję tej decyzji. Dopóki będzie trzeba, to na pewno będę gościł uchodźców.

Dalszą część wiadomości znajdą Państwo na stronie Nowego Tygodnia.

Skip to content