Prawie 7 tys. zł kary nałożyło miasto na mieszkańca Podkarpacia, który na kupionej we Włodawie działce obciął koronę drzewa. Z dorodnej daglezji została jedynie przysłowiowa strzała.
Pracownikom ratusza mężczyzna miał tłumaczyć, że wynajął firmą, aby przycięła koronę drzewa, bo stwarzało ono zagrożenie dla otoczenia. Podczas jednej z nawałnic tego lata silny wiatr połamał część gałęzi.
– Sprawą zajęliśmy się na podstawie otrzymanej interwencji. Postępowanie toczyło się kilka miesięcy. Niedawno je zakończyliśmy. To, co mogliśmy zrobić w tym temacie, zrobiliśmy. Jeżeli drzewo faktycznie stwarzało zagrożenie dla otoczenia, właściciel posesji mógł wystąpić do nas z wnioskiem o jego usunięcie. Jeżeli potwierdzilibyśmy zagrożenie, z pewnością otrzymałby pozytywną decyzję z naszej strony. Byłoby prościej i taniej. W tej sytuacji musieliśmy nałożyć na niego karę administracyjną. Jej wielkości nie była naszym wymysłem. Taka kwota wynika z ustawy o ochronie przyrody – tłumaczy burmistrz Wiesław Muszyński.
Dalszą część wiadomości znajdą Państwo na stronie Super Tygodnia.